poniedziałek, 2 września 2013

Strach przed kawą



Marek dopił czarną, mocną kawę i poczuł niepokojący ciężar w okolicy jelita grubego. Jego niepokój nie trwał jednak długo, gdyż dzięki wielu podobnym doświadczeniom, wiedział jak się w takiej sytuacji zachować. Czas zasiąść na tronie i wypuścić krakena – pomyślał dowcipnie dziś myślący Marek. Czas jednak nieubłagalnie się kończył. Tak samo jak grube jelito Marka.



Pomimo oczywistego niebezpieczeństwa, Marek nie zamierzał się łatwo poddawać. Mam jeszcze trochę czasu. Niewiele, ale wystarczająco, żeby się uzbroić w jakąś gazetkę – pomyślał odważnie Marek. Wstał od biurka i posłał wątpiące spojrzenie w stronę  wypróżniających się akurat rybek. Ten timing! (Marek był dumnym posiadaczem 140 litrowego akwenu, ochrzczonego przez młodszą siostrę Małą Atlantydą). Rozejrzał się za czymś, przy czym mógłby się zrelaksować. Tele-tydzień? Naprawdę Marku? Nie stać Cię na nic lepszego? Marek schylił się po program telewizyjny, ale nie podniósł go. Przyszło mu do głowy, że wertowanie Tele-Tygodnia podczas toaletowej nasiadówki to idiotyczny pomysł. Teściowa Marka siedząc na kibelku, lubiła zakreślać czarnym pisakiem programy i filmy w telewizji, które warto obejrzeć w nadchodzącym tygodniu. Ale Marek o tym nie wiedział. Jego teściowa była niezwykle skrytą i bogobojną osobą. Tele-tydzień traktowała z większą czcią niż Biblię. Właściwie to nawet nie lubiła tego Pisma Świętego. Chyba, że miało obrazki.


Nie mogąc się na nic zdecydować, coraz bardziej przyparty do muru, Marek chwycił za róg Rozmyślań, Marka Aureliusza, które wyraźnie wystawały spod sterty wyeksploatowanych czasopism Playboy. Co to do cholery jest? – pomyślał zaciekawiony Marek. Otworzył chudą lekturę obitą twardą okładką i przeczytał w środku nabazgraną długopisem dedykację:  

DLA WIECZNIE ZAMYŚLONEGO MARZYCIELA MARKA, TWOJA KOCHANA BEATKA.

Beata to pierwsza – jakby powiedzieli nasi dziadkowie – sympatia Marka. Nie miała ani dużego, ani kształtnego biustu. Jej piersi znajdowały się na końcu listy rzeczy, które chcielibyście wziąć na bezludną wyspę. Pod warunkiem, że byłaby to naprawdę długa lista. Była za to absolutnie najsympatyczniejszą dziewczyną w gimnazjum. Marek zadurzył się w Beacie, po tym jak poratowała go linijką, gdy nieprzygotowany przyszedł na lekcję matematyki w trzeciej klasie. Beata wiedziała, że Marek to typ lekkoducha, który większość lekcji przesypia albo podziwia w skupieniu przejeżdżające tramwaje. Wiedziała też, że większość pożyczonych mu długopisów i przyrządów geometrycznych nigdy nie trafia do prawowitego właściciela. Nie przeszkadzało jej, że mężczyzna, który skradł jej serce, może ukraść jej także ekierkę.


Beatka, moja kochanka Beatka. Do dzisiaj mam Twoją ekierkę – pomyślał wzruszony Marek i poczuł gwałtowne rwanie w okolicy podbrzusza. Jelito grube Marka właśnie się skończyło. Wróg uzbrojony w długi taran forsował bramę. Czas się zatrzymał. Prawie. Uwięziony w skurczu podbrzusza Marek, zdążył pomyśleć o teściowej, której nigdy dobrze nie poznał. Zamknął z hukiem Aureliusza, zgarnął z biurka niebrzydki telefon i pognał w stronę oddalającej się toalety. Doskoczył do drzwi i szybkim ruchem ręki otworzył. Wpadł do środka i klepnął włącznik światła jakby wymierzał klapsa kształtnemu, brazylijskiemu pośladkowi.  Podbrzusze promieniowało bólem, domagając się bezwzględnego poddania osady. Brama trzeszczała, gdy jelito wiło się niczym zaatakowany wąż. Perlisty pot zaanektował czoło Marka i kontynuował podbój twarzy. Prawie płaczący Marek ściągnął spodnie wraz z bokserkami, wskoczył na sedes i oczekiwał.


Przez chwilę nic się nie działo, a potem Marek się zesrał. 




4 komentarze:

  1. Marek powinien do kawy zapalać papierosa. Jego osada poddawałaby się dużo szybciej. Nie zawracałby sobie/dupie dupy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby Marek zapalił papierosa, nikt nie poznałby Beaty :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a potem marek się zesrał - fajna puenta Twoich skatologicznych zapędów.

    OdpowiedzUsuń
  4. na załączonym zdjęciu nogi Marka? hmm ma ciągoty do szpilek chłopak.

    OdpowiedzUsuń