Parzysz sobie wymarzoną herbatę w ulubionym kubku bądź zlecasz jej wykonanie zakochanej w Tobie osobie, wskakujesz, jak małpa podniecona widokiem obranego ze skórki banana, na kanapę lub, jeżeli jesteś bezdomny, na trzepak. Zaczynasz ugniatać pośladkami siedzisko na jakie sobie zapracowałeś albo ewentualnie nakradłeś, upewniając się, że Twój kot jest dumny z Twojego dzieła, choć zdrowy rozsądek podpowiada Ci, że ma to w dupie.
Otwierasz na drugiej stronie niedawno zakupiony w Empiku poradnik pt. Relaks i odpoczynek dla topornych Polaków i czytasz na głos : „W celu zainicjowania efektywnego odprężenia mieszczącego się w granicach tolerancji polskiej kultury włącz telewizor i wyszukaj kanału nadającego wiadomości przez całą dobę. Jeżeli jesteś Polakiem, który wie wszystko lepiej od wszystkich, ustaw całodobowe zakupy Tele-Mango. Wszyscy je lubimy. Redakcja poradnika poleca noże kuchenne trzykrotnie ostrzone na zębach najstarszego mnicha żyjącego w zakonie Shaolin”. Zamknąwszy książkę, uświadamiasz sobie, że Twoja żona nabyła już takie noże i włączasz wiadomości.
TVN 24. Nasycony granatem błękit wylewa się z ekranu, doprowadzając Twoje połączenia synaptyczne do wyzwalającej z więzów napięcia ekstazy. Chcesz się odprężyć. Czujesz jak spływa po Tobie fala ulgi, podziwiając zmasakrowane w wypadku samochodowym ciało małej dziewczynki. Dowiadujesz się, że przy takiej prędkości nie miała szans na przeżycie. Twoje źrenice rozszerzają się na widok mordercy przyznającego w wywiadzie, że nic go nie obchodzi ludzkie życie i wolałby porozmawiać o fatalnym stanie polskiej gospodarki. Dawno nie czułeś się tak dobrze. Prowadzący wampir z profesjonalnie zatroskaną miną zapowiada szokujące materiały zdjęciowe z Syrii. Jeszcze ciepłe, pachnące niedawno wydartą z syryjskich żył krwią. Twoje odprężenie przeobraża się w upojenie. Nad zbitymi w stos ciałami krążą setki much. Prezenter relacjonuje kolejne wydarzenia, ale Ty wciąż jesteś tam razem z nimi, coraz bardziej podniecony, wdychasz opary gnijącego mięsa. Pogrążasz się w wizji oblepionych pustynnym pyłem ciał, gdy nagle jakiś irytujący dźwięk próbuje ściągnąć Cię z powrotem. Telefon. Irytuje Cię i doprowadza do szału. Jakiś dupek z banku będzie chciał Ci wcisnąć ofertę, która udupi szczątki Twojej wolności na kolejne trzydzieści lat. Nie chcesz odbierać, ale po czterech wwiercających się w uszy sygnałach, biegniesz do przedpokoju, gdzie bezczelnie doprasza się o uwagę Twój telefon stacjonarny i gwałtownie podnosisz słuchawkę.
- O co chodzi? Jestem zajęty! Nie mam czasu na jakieś pierdolenie! Dajcie mi spokój! – wykrzykujesz do słuchawki.
- Cześć stary… Andrzej z tej strony.
- Andrzej. Przepraszam Cię, myślałem, że dzwonią Ci idioci z banku.
- Nie ma sprawy. Wiem jak potrafią zdenerwować człowieka. Wszystko u Ciebie w porządku? – pyta drżącym głosem Twój stary kumpel.
- Było w porządku do czasu, aż zadzwoniłeś. Próbowałem się zrelaksować – odpowiadasz wciąż poirytowany.
- Słuchaj… Twoja żona poleciała dzisiaj do Stanów?
- Zgadza się. Wyleciała cztery godziny temu. Szkoda, że nie mogła mnie zabrać ze sobą. Wyjazd służbowy. Czemu pytasz?
- Oglądałem właśnie wiadomości i…
- Ja też. I co?
- Czyli już wiesz…
- O czym mam wiedzieć?
- Obejrzałem właśnie wiadomości i nie wiedzą jeszcze nic na 100%, ale samolot, którym leciała Twoja żona… on miał awarię silników czy coś takiego i rozbił się, to znaczy spadł nad Oceanem Atlantyckim… Słuchaj to nic pewnego, ona mogła przeżyć. Wiesz to prawda? Jesteś tam? Halo?
Słuchawka uderzyła o parkiet. Razem z osuwającym się ciałem.
0 komentarze:
Prześlij komentarz