poniedziałek, 14 października 2013

Szarlotka u psychoterapeuty

- Zdradził mnie. Bezczelnie na moich oczach. Piłam wieczorną kawę, choć miałam ochotę na herbatę. Z cytryną, której nie było. To znaczy była, ale w sklepie. Nie takim osiedlowym, gdzie komunistyczne matrioszki zwracają się do klientów po imieniu. W dużym supermarkecie była. Daleko ode mnie. Zupełnie nie na moje nogi. Czuję się stara. Mam dopiero trzydzieści lat i ledwo dwa żylaki. Tego na prawej nodze nie widać prawie. Ten na lewej to się uśmiecha. Do wszystkich znajomych. Głupek. Wstydzę się swojego ciała. Niektórych jego części. Lubię seks, ale przy zgaszonym świetle. Chciałabym kiedyś pójść do Castoramy i poprosić o najmocniejsze żarówki. I kabinę prysznicową z hydromasażem. I takim krzesełkiem, na którym można posadzić dupę zmęczoną nierównym chodnikiem. Z pupy jestem najbardziej dumna. 
Moja mama jest Brazylijką. Często wychodzi na plaże, żeby pochwalić się swoimi pośladkami. U nas nie ma takich plaż. Ludzi, przed którymi mogłabym poświecić moim tyłeczkiem także nie ma. Niczego już nie ma. Nawet Kononowicza już nie ma. Co ja gadam. Przecież jest reklama Frugo, choć niedawno też jej nie było. Odkopali z grobu, wsadzili do mikrofali i podsmażyli. Mikrofalówka jest niezdrowa. Razi przetworzone żarcie mikro falami, które wyjaławiają wartości odżywcze. Zdrowe jedzenie bardzo sobie cenię. Niestety nie mam czasu. Ciągle gdzieś biegam. Na światłach czasem stoję. Staram się nie przebiegać przez ulicę – wtedy po prostu idę. Ruch to zdrowie. Mawiali moi dziadkowie, którzy, leżąc na katafalku, dostali drgawek pośmiertnych. Połowa zebranych na pogrzebie uciekła. Boję się śmierci. Jak byłam mała, miałam jakieś 6 czy 7 lat. Okropnie się spłakałam, dowiedziawszy się, że to życie kiedyś się skończy. Wyczerpią się baterie i przestanę myśleć. Nie mogę przestać o tym myśleć. Ludzie powinni o tym myśleć. Dlatego właśnie skończyłam filozofię. Wiem już, co inni myślą na ten temat. Arystoteles jest twórcą wszystkiego. Taki intelektualny stwórca. Sama też lubię tworzyć. Nad morzem, jeżeli nie zapomnę zabrać wiaderka i grabek, wychodzą mi kominy z piasku i układający się w czworobok drut kolczasty. Pamiętam też o fosie i owczarkach niemieckich. Mój chłopak ma owczarka. On mnie zdradził na…


-… na Pani oczach. To już słyszałem. W jaki sposób Panią zdradził?
- Bezczelnie. Umówiliśmy się na rozmowę wieczorem. Rano nie miałam czasu. Sam Pan rozumie. Biegałam i chodziłam. Po drodze dużo sklepów i kabin prysznicowych. Nie to, że byłam brudna albo niedomyta. Ja dbam o czystość i uważam, że…
-…tak… jest Pani okazem czystości…
-... nie lubię brudu. Brud jest zaraźliwy. Jak przeziębienie czy ptasia grypa. Zawsze mam na rękach rękawiczki. Białe, dopiero co wyjęte z…
-…Proszę Panią o spokój!
- Ale…
- Ci!...
-…No wie Pan, przecież…
-…cisza!
- Milczę. Już milczę.
- Jeszcze raz. Zdradził Panią na Pani oczach. W jaki sposób?
- Zadzwoniłam do niego na skype. Kiedy odebrał, zobaczyłam w lustrze, jak kocha się z rolką po papierze toaletowym!
- I co Pani zrobiła?
- Nakrzyczałam na niego i zapytałam co robi.
- Co odpowiedział?
- Że uprawia seks z rolką po papierze, bo zjadł całą szarlotkę.
- Czyja to była szarlotka?
- Moja. Piekę mu czasem i wysyłam kurierem.
- Smaczna?
- Najlepsza. Robiona zgodnie z babciną recepturą, ze świeżych Renatek.
- Aha. Wiem, co musi Pani zrobić.
-Naprawdę?
- Pani szarlotka jest zbyt smaczna, żeby wysyłać ją w tak niewielkich ilościach.
- Ale wysyłam mu zazwyczaj dwie brytfanki.
- Wciąż niedostatecznie dużo. Proszę wysyłać mu więcej szarlotki, albo piec mniej smaczną.
- I to pomoże?
- To nie, ale jeżeli zainstaluje Pani w domu chłopaka bidet, niechciane relacje seksualne z rolką po papierze niebawem się skończą.
- Och dziękuję Panie terapeuto. Jeszcze dzisiaj pobiegnę do Castoramy!




Psychoterapeuta wstał ciężko z fotela, zmierzwił włosy i poszedł do kuchni, gdzie na ladzie migotała delikatnym światłem ona… pachnąca subtelnym aromatem swieżo pieczonego ciasta szarlotka. Specjalista zapatrzył się, wziął głęboki oddech i przystąpił do konsumpcji. 




4 komentarze:

  1. Ja tam bym wolała ze śliwkami... ciasto znaczy się...

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym kiedyś pójść do Castoramy i poprosić o najmocniejsze żarówki!

    OdpowiedzUsuń
  3. zachęcam: http://stasiaanielewicz.liternet.pl/tekst/panie-maja-przesrane

    OdpowiedzUsuń