Foczka dostała zaproszenie na rozmowę o pracę

Zrzuciłem się z łóżka za pomocą „foczego manewru” i zrozumiałem dlaczego foki mają w płetwie ogonowej kwestię odpowiednio prezentującego się posłania. Następnym razem znajdę dobrze nasłonecznioną skałę spryskiwaną systematycznie morską wodą, wturlam swoje cielsko na sam jej szczyt i będę się budził za każdym razem z szerokim uśmiechem na twarzy, czekając, aż jakiś turysta wrzuci mi surową rybę do pyska.
Jestem otwarty na wszelkie formy profesjonalnej współpracy z treserami cyrkowymi stosującymi humanitarne metody warunkowania moich cyrkowych odruchów. Pejcze, baty i jakieś płonące kółka, przez które miałbym skakać, nie wchodzą w grę.

Potłuczony w kilku miejscach, ubolewający w wulgarnym stylu, głodny właściwie tylko na wysokości pustego żołądka, spragniony sławy i globalnego uznania…(rozwlekam się?), otworzyłem oczy, wstawiłem w dołki oczne dwie wykałaczki w charakterze wsporników ciężkich powiek i pociągnąłem łyk przesłodzonej kawy z mlekiem. Na tyle przesłodzonej, że chętnie pozbylibyście się jej w czeluściach zlewu, ale po pierwsze nie chce Wam się kicać do kuchni, a po drugie żaden szanujący się imigrant nie wylewa kawy tylko dlatego, że smakuje jak ciepła cola z mlekiem.

Zasiadłem do komputera – przenośny taki, nazywamy go w najnowszych czasach laptopem. Słyszeliście może? Słowo laptop czyli lap – łono i top – góra, sugeruje obdarzenie naszego sprzętu matczynym uwielbieniem. A w wydaniu mniej edypowym – matczyną miłością. Postawiłem więc laptopa, zgodnie z instrukcją obsługi etymologicznej, na moim łonie i cały się spociłem. Nawet ja wiem, że nadmierna potliwość, spowodowana nadmiernym ocieplaniem się krzemu w komputerze, prowadzi do impotencji, a w dłuższej perspektywie grozi całkowitym obumarciem jąder[1]. Chrońcie swoje jądra przed nagrzanym laptopem. Kobiety mają milion pięćset dedykowanych kampanii społecznych zachęcających do rozwijania aprobowanego społecznie narcyzmu cielesnego. Mężczyźni mogą się pochwalić jedną kampanią, w której autorzy porównują badanie prostaty do wyjadania Nutelli palcami. Naleśniki z Nutellą na obiad? Czekaj mamo, wpierw sobie zbadam prostatę. Synku, jesteś taki odpowiedzialny! Żartuję. Nie ma takiej kampanii, ale pomysł już jest.

Laptop z powrotem usiadł na biurku i oczekiwał na stukanie. Tymczasem ja byłem bardziej zainteresowany klikaniem myszką. „Doklikałem się” na główną stronę Guardiana, gdzie dziennikarze przeżywają jak „mucha kiblara” swój pierwszy posiłek przegłosowanie Camerona w sprawie inwazji zbrojnej na Syrię. Panie i Panowie. Przełomowa rzecz się wydarzyła. Odwieczny przyjaciel, sojusznik i towarzysz romantycznych spacerów na tle dziesiątkującego ludność napalmu pokazał Ameryce środkowy palec. Bynajmniej nie do ssania. Zraniony Barack poczuł się na tyle niepewnie na gruncie związków męsko-męskich, że konieczne okazały się konsultacje z kongresmenami, którzy oficjalnie zapewniali Baracka o jego męskości i niepodważalnym sex and military appeal w ogólnokrajowych mediach. Do komplementowania i podtrzymywania stabilności emocjonalnej przywódcy Stanów Zjednoczonych przyłączyli się Francuzi, słynący z niesłabnącej odwagi i wyuzdanych sekretarek, oraz Niemcy znani z brzydoty swoich żon.

Słońce świeciło coraz mocniej. Dziurawe żaluzje wkurwiały coraz bardziej. Przytuliłem się z laptopem do ściany, chcąc uniknąć różowej opalenizny brytyjskiej. Zajrzałem do skrzynki pocztowej. Pigułki na erekcję, kremy ujędrniające, modne samoopalacze, ratowanie afrykańskich słoni, tresowanie delfinów, dokarmianie australijskich kangurów przez Internet i… ktoś mnie zaprosił na rozmowę kwalifikacyjną. Drżyjcie starzy ludzie z problemami psychicznymi. Nadchodzę! Z pigułkami na erekcję.

---

[1] I' m just fuckin’ with you!/ Żarty sobie stroję!