poniedziałek, 26 sierpnia 2013

I wojna bankowa


Z powrotem w Anglii. Decydując się na  przeprowadzkę do obcego kraju, należy spodziewać się, trwającego w zależności od samopoczucia i zasobności portfela, procesu aklimatyzacji. Załóżmy, że dysponujemy już podstawowym elementem istnienia każdego imigranta, a właściwie każdego człowieka, czyli mieszkaniem.

Najczęściej trafiając do nowej ziemi obiecanej decydujemy się na wynajęcie pokoju w domu, którym w imieniu właściciela (landlady bądź landord) zarządza letting agency, czyli agencja wynajmująca pokoje, mieszkania czy całe domy. Po podpisaniu tenancy agreement – umowy o wynajem z landlady lub z landlordem, nie posiadamy się ze szczęścia, wiedząc, że co miesiąc będziemy płacić house rent, innymi słowy czynsz za mieszkanie. Lejąca się z nas jak deszcze monsunowe radość może jeszcze wzrosnąć, gdy okaże się, że nasze bills – rachunki za wodę i gaz, are not included – nie są wliczone. Warto zatem przed podpisaniem umowy upewnić się, że zupełnie przeze mnie zrozumiała miłość do gorącej wody utrzymującej naszej ciało w stanie przyjemnego otępienia, nie wydrenuje naszego portfela.


Jeżeli spanie pod chmurką nam już nie grozi, czas przygotować wygodne posłanie dla naszych oszczędności. Choć lokowanie pieniędzy na koncie bankowym po osławionym zamrożeniu cypryjskich depozytów,  jeszcze nigdy nie wiązało się z tak dużym dreszczem emocji, bank account będzie nam potrzebne. Choćby po to, żebyśmy nie musieli płacić rachunków na poczcie albo odbierać tysięcy funtów pensji do rąk. Poza tym pamiętajcie, Unia Europejska gwarantuje bezpieczeństwo depozytów bankowych do stu tysięcy euro. Jeżeli nie jesteście nieprzyzwoicie dobrym piłkarzem albo absurdalnie poczytnym blogerem, nikt nie położy lepkich łap na Waszych majątkach. Przynajmniej dopóki nie ukradną Wam karty z pinem.  
 Jak zatem wygląda procedura zakładania konta bankowego? Teoretycznie zupełnie normalnie. Praktycznie – na podstawie własnych, być może pechowych doświadczeń, bywa problematyczna.


- Dzień dobry, chciałbym założyć konto bankowe.
- Dzień dobry. Skąd Pan jest? – zapytała kasjerka, oceniając moją twarz.
- Z Polski. Chciałbym otworzyć konto – powtórzyłem, żeby upewnić się, że zrozumiała.
- Dobrze. Proszę chwilę poczekać.

Upłynęły trzy chwile, podczas których zastanawiałem się, czy otrzymam specjalne konto dla przybyszów z Europy Wschodniej w trosce o poszanowanie mojej przynależności etnicznej. Nic z tych rzeczy.

- Proszę spojrzeć na tę broszurkę. Na stronie czternastej znajdują się informacje w jaki sposób otworzyć konto bankowe na naszej witrynie internetowej.

Cudownie. Pani w banku zaznajamia mnie z broszurką jakbym był ostatnim przedstawicielem australopiteków. 

- Rozumiem. A czy mogę otworzyć konto tutaj?
- Łatwiej i szybciej będzie Panu wypełnić formularz na naszej stronie.
- Aha – odpowiedziałem, wyczerpując temat  i uzbrojony w przewodnik po usługach bankowych wróciłem do domu.


Następnego dnia o poranku przystąpiłem do wytężonej pracy polegającej na wypełnianiu niekończących się rubryczek. Mogłem wybrać swojego ulubionego Boga spośród kilku najpopularniejszych, określić własną orientację seksualną i zaznaczyć jaki jest mój status cywilno-prawny. Wszystko po to, aby kontakty z bankiem stały na odpowiednim poziomie. Po wprowadzeniu wszystkich danych miałem uzbroić się w cierpliwość i oczekiwać na ruch banku. W piątym dniu nasłuchiwania moje modły zostały wysłuchane. Na skrzynkę odbiorczą telefonu przyszedł sms zachęcający mnie do skontaktowania się z bankiem w celu uzupełnienia informacji na mój temat. W Polsce bank molestowałby mnie do skutku albo do zrezygnowania z konta. Zdziwiony zadzwoniłem pod wskazany numer i podałem (jeszcze raz) mój stary, polski adres.


Dziękujemy bardzo. Proszę oczekiwać na list. Nie dłużej niż tydzień – poinformowała mnie Pani pisklęcym głosikiem. Po tygodniu odebrałem list, w którym poinformowano mnie z przykrością, że nie kwalifikuję się na wybrane przeze mnie konto. (Wybrałem niewłaściwego Boga czy orientację?). Szczęśliwie wskazano mi alternatywne konto, które na pewno dostanę. Na 90%. Po złożeniu kilku wizyt w oddziale, odebraniu trzech listów zapewniających mnie, że tym razem się uda, otrzymałem upragnioną kartę i pin. A co z internetowym dostępem do konta? Teraz to już wystarczy tylko właściwie wypełnić formularz on-line. 

4 komentarze:

  1. Wow, to ile to wszystko trwało?? mnie założyli w ciągu 30 minut konto i za kilka dni miałam kartę, pin i książeczkę czekową... :) pech to pech..może nie zakładają muzułmanom? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trwało miesiąc, aż do dzisiaj. Wciąż muszę uaktywnić bankowość internetową, ale obawiam się, że proces jeszcze bardziej się wydłuży. Podziwiam i zazdroszczę.

      Usuń
  2. Nareszcie jakiś pozytyw na rzecz rodaków w kraju. Wypełniasz wniosek on-line, potem przyjeżdża kurier do domu i podpisujesz umowę. Masz więcej takich historii , które mogą podbudować ego rodaka , który nie zdecydował się na emigrację ? Niezły początek...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę umieścić ich zbyt wiele, bo jeszcze by się okazało, że w kraju nie jest tak fatalnie i musiałbym wrócić, a Ty nie miałbyś czego czytać :)

      Usuń