czwartek, 3 października 2013

Oda do kobiety

Jesteś kobietą. Żywcem wyciągniętą z reklamy kremu ujędrniającego. Albo oleju z pierwszego tłoczenia. Zawsze gotowa i nieustannie w niedoczasie. Aparycja to Twoje drugie imię. Urodziłaś się w cywilizacji piętnującej brzydotę bardziej niż głupotę. Masz pecha i szczęście jednocześnie. Twój uśmiech ratuje afrykańskie dzieci przed głodem albo polską drużynę piłkarską przed upadkiem. W długich i pofalowanych włosach wyglądasz równie olśniewająco jak bez włosów. Dlatego po umyciu zębów dokładnie depilujesz całe ciało. Gładkość pupci niemowlęcia jest w modzie. Chropowata może być co najwyżej broda Twojego faceta. Czy on właśnie umył naczynia?


Jesteś głównym i jedynym winowajcą. Nie zastanawiasz się, co zrobiłaś źle i czy przypadkiem wina nie leży po obu stronach. Zaciskasz zęby, podajesz do stołu i bierzesz grzechy całego świata na klatę. Niezależnie od kształtu i rozmiaru. Czujesz się winna, gdy Twój facet wzdycha w świetle księżyca, marząc o większej wyporności Twoich płuc.  Zrobiłabyś wszystko, żeby go zadowolić, ale w tej chwili Twoja pensja ledwo starcza na pokrycie pasji Twojego faceta, który skupuje złote pokemony z Chin. Cieszysz się, że w końcu znalazł sobie hobby, a do chirurga umówisz się w przyszłym miesiącu.


Jesteś rodzicielką. Czasem nie możesz mieć dzieci. Czasem jeszcze ich nie masz. Prawda jest taka, że nie staniesz się prawdziwą kobietą, dopóki Twój rozjuszony facet nie ujrzy jak z Twojego łona wypełza nowy człowiek. Syn. Córka też może być, ale dziadkowie sypną większą kasą, jeżeli będzie miała penisa. Nie chcesz zawieść najbliższych Twojemu sercu, więc zdajesz się na opinię ekspertów. Odwiedzasz wróżkę z bloku naprzeciwko, posiłkujesz się starożytną astronomią i czytasz poradniki Reader’s Digest reklamujące pozycje zdeptanego kwiatu lotosu, jako jedyną, która wzmacnia męskie chromosomy podczas aktu zapłodnienia. Jesteś zestresowana, bo znajoma wróżka przepowiedziała Ci narodziny córki. Na szczęście po obejrzeniu dokumentu o małej Madzi z Sosnowca wyciągasz się na fotelu i zapadasz w błogi sen. Na pięć minut.  


Jesteś zabiegana. Biegasz wszędzie i zawsze, choć za bieganiem nie przepadasz. Biegniesz, aby zdążyć na tramwaj. Biegniesz, aby nie zebrać opieprzu od szefa. Biegniesz na film do kina. Gdy już nie masz siły biegać, idziesz na siłownię i wskakujesz na bieżnię. Aby trochę pobiegać i zrzucić zbędne kilogramy. Czas to dla Ciebie pojęcie względne. Potrafisz wspaniale zaginać czasoprzestrzeń, szczególnie gdy Twój chodzący jak w zegarku facet czeka na Ciebie dłużej niż pięć minut, a Ty potrzebujesz kolejnych trzydziestu. Nie wszyscy potrafią manipulować czasem jak Ty, dlatego często jesteś postrzegana jako spóźnialska primadonna.



Jesteś stabilna emocjonalnie. Przez dwie albo trzy sekundy. Wiesz czego chcesz i nikt Ci nie wmówi, że jest inaczej. Chyba, że Twoja najlepsza przyjaciółka zadzwoni do Ciebie w trakcie obiadu, oznajmiając Ci, że powinnaś rozstać się ze swoim facetem, bo w Angorze napisali, że Skorpion nigdy nie dogada się z Wagą. Potwierdzasz wątpliwości przyjaciółki, przytaczając sytuację, kiedy Twój miły kilkakrotnie pytał Cię o wagę, choć wyraźnie sygnalizowałaś, że nie życzysz sobie ujawniać swoich największych sekretów. Co innego, gdy pytał o pin do Twojej karty kredytowej. 



8 komentarzy:

  1. Baby, ach te baby...człek by je łyżkami jadł... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam od razu łyżkami, wylizywać by je mógł :)

      Usuń
  2. Ooo. To w Europie to też tak działa, że tylko syn? Jezu, mieszkam w Arabii :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo. To w Europie to też tak działa, że tylko syn? Jezu, mieszkam w Arabii :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Imigrant, czytają Cię już co najmniej na dwóch kontynentach :D

    OdpowiedzUsuń