sobota, 19 października 2013

Zrywam z Tobą

Nie odzywa się do Ciebie. Drugi tydzień. Wysłałeś jej smsa z komórki matki, podając się za starą koleżankę z podstawówki. Odpisała. Ma ochotę na kawę z mlekiem i wspominanie starych czasów. Tęsknisz za swoją dziewczyną, ale nie oddałbyś jej nerki w potrzebie. Więcej. Spragnionej i biednej nie ofiarowałbyś ulubionej kawy z McDonalda. Nie dlatego, że jesteś skąpy. Ta Twoja piękna i powabna wizja złączonej na zawsze pary zakochanych, rodem z Soplicowa, wala się po brudnym chodniku razem z osowiałymi petami i gołębiami sprawiającymi wrażenie naćpanych. Kiedyś byłbyś w stanie zdobyć się na wysiłek. Ugiąć za wcześnie skrzypiące kolana i zawładnąć pomijanym mikrokosmosem. Mógłbyś o niej myśleć godzinami, wpatrując się w ekran komputera wzrokiem pacjenta po lobotomii. Olałbyś złocistym moczem porannym ujadającą w równym tempie rodzinę, systematycznie złorzeczących na Twoje zachowanie znajomych i przyjaciół próbujących zmarginalizować intensywność i powagę Twoich uczuć. Żeby z nią być. Na przekór Waszej żałosnej niedojrzałości emocjonalnej i naiwnego zapatrywania się na wspólne życie.


Żaden głos nie wybrzmiał w Twojej głowie. Nikt kategorycznie nie zanegował Twoich romantycznych ciągot w kierunku uśmiechniętej buzi Twojej dziewczyny. Znalazłeś się na rozdrożu, przeczuwając, że wybranie którejkolwiek z dostępnych dróg skończy się nieprzyjemnym posmakiem rdzy na języku. Nie wiesz, czy wciąż Ci na niej zależy. Pojawienie się wątpliwości traktujesz jak zwiastun zapowiadający nadchodzącą pustkę i tułaczkę myśli. Zaciskasz usta, spinasz pośladki. Oko wypełnia się słoną wodą. Otwierasz okno, zapraszając chłodne i rześkie powietrze do środka. Nie chcesz wypowiedzieć tych słów. Odcinających Twoje dotychczasowe marzenia jak gilotyna spocony i odarty z człowieczeństwa łeb. Nie chcesz, żeby wydało się, że to w co tak cholernie wierzyłeś dniami i nocami, okazało się jedynie tanią iluzją skierowaną w Twoje serce. A jednak. To nie ma sensu. Uzurpujesz sobie władzę do zniewolenia wszelkich jęczących i skamlących o posłuch głosów w Twojej głowie. Podjąłeś decyzję. Lojalność i przywiązanie blakną w konfrontacji z kotłującym się przeczuciem o bezsensowności podejmowania jakichkolwiek działań naprawczych. Nastał czas miecza i topora. Nadejdzie czas rzęsistych łez i otępiającego smutku.



Trzeba się rozwieść. Skończyć z jej wyżłobioną w pamięci twarzą. Pożegnać się z żywym wspomnieniem miękkości jej warg i ciepłem wczepionego w Twoje ramiona ciała. Zastanawiasz się jak w nowoczesnym świecie przesączonym wirtualną komunikacją, zorganizować rytuał ostatecznego zerwania więzów. Jeszcze kilka lat temu bez wahania chwyciłbyś za telefon i nieznacznie drżącym głosem umówiłbyś się na to ostatnie spotkanie. W jakiejś kawiarni. Blisko Twojego mieszkania, żebyś nie musiał kupować biletu tramwajowego. Żyjesz w dobie „nowych mediów” warunkujących sposoby umacniania oraz osłabiania relacji z bliskimi Ci ludźmi, których czasem rozpoznajesz na ulicy, ale zazwyczaj nie masz ochoty się z nimi przywitać. Taki surrealizm nie jest dla Ciebie. Logujesz się na swoim ulubionym portalu społecznym. Facebook. Znajomy znajomej znajomego błaga o przygarnięcie ślepego kotka z trzema nogami. Ktoś inny wspomina mimochodem o kosztownej operacji uzębienia. Potrzebuje pieniędzy. Na szczęście Ty wolisz psy rasowe i nie masz wolnych pieniędzy. Poza tym liczy się czas. Im szybciej ogłosisz ograniczonemu światu znajomych swój aktualny stan emocjonalny, tym mniej Twoja dziewczyna będzie cierpieć.


Pozwalasz sobie na chwilę słabości, zaglądając na jej profil. Jesteś tylko człowiekiem z dostępem do Internetu. Jej zdjęcie profilowe uśmiecha się do Ciebie. Przeglądasz album „Ja i mój chłopak”. Niezbyt oryginalne, ale na kilku zdjęciach wyszedłeś całkiem nieźle. Za kilkanaście minut ten cały dorobek uwieczniający Wasze dotychczasowe życie w romantycznym duecie zniknie. Robi Ci się niedobrze. Kochałeś swoją dziewczynę. Zrobiłbyś prawie wszystko, żeby była z Tobą szczęśliwa. Nie mogłeś przewidzieć, że to Ty, zupełnie bez powodu, staniesz się nieszczęśliwy. Jesteś smutny. Usunięcie wszystkich zdjęć, komentarzy i wpisów nawiązujących do Waszego związku kojarzy Ci się z brutalnym uśmierceniem wesołego wróbelka podskakującego w parkowym karmniku. Nie jesteś mordercą. Lubisz małe ptaszki. Za oknem wychodzi słońce, zalewając Twój chłodny pokój jesiennym ciepłem. Stwierdzasz spontanicznie, że Twoja dziewczyna jest naprawdę ładna. I mądra. Zaglądasz do Informacji na jej profilu. Ukończyła inżynierię genetyczną z wyróżnieniem. Studiowała w liceum współpracującym z NASA. Mógłbyś z nią zapoczątkować nową cywilizację na Marsie. Uśmiechasz się coraz szerzej, gdy Twój wzrok pada na dwa słowa: Jest singlem.


Jesteś wściekły. To Ty miałeś z nią zerwać. To Tobie należał się prestiż zrywającego. Klikasz na dodany kilka godzin temu wpis. Dziesięć lajków. Piętnaście komentarzy. Kilka osób życzy powrotu do zdrowia. Biegniesz po telefon. Masz jedną wiadomość.  


Kochanie. Nie złość się na mnie. Kilka tygodni temu zdiagnozowano u mnie śmiertelną chorobę. Dzisiaj rano wyleciałam do Izraela na eksperymentalne leczenie. Lekarze dają mi trzy tygodnie życia. Nie chcę, żebyś dźwigał ciężar mojej choroby. Zacznij nowe życie. Zapomnij o mnie, jeżeli choć trochę mnie kochasz. Twój wróbelek.

   



1 komentarz:

  1. O Jezusku, jaki armagiedon. A miało być o zrywaniu na facebookowej tablicy albo na gg. A tu melodramaty.
    Może tę nerkę trzeba oddać?

    OdpowiedzUsuń