piątek, 23 sierpnia 2013

Dlaczego palisz?




Uwaga. Palenie szkodzi zdrowiu. Twojemu i Twoich bliskich. Także Twoich dzieci. Jeżeli próbujesz wykopać nałóg ze swojego życia, nie czytaj tego tekstu. 

Objuczony wypchanym plecakiem stałem sobie przed lotniskiem. Czas uciąć sobie przerwę. Przez ostatnie dwie godziny walczyłem ze spadającym zagłówkiem dmuchanym, głowiąc się przy okazji nad efektywnym zagospodarowaniem przestrzeni dla moich przydługich nóg. W przypływie niespodziewanej błyskotliwości stwierdziłem, że następnym razem zrobię wszystko (prawie wszystko), żeby usadowić się obok wyjścia ewakuacyjnego, które z racji swojej funkcjonalności udostępnia połacie bonusowego terenu (wewnątrz samolotu!).


Sięgnąłem dłonią do przedniej kieszeni bluzy i zacisnąłem palce na zmaltretowanej paczce ukochanych, mentolowych LM-ów z „mechanizmem klikającym” w środku. Szczęśliwe lądowanie podobnie jak szczęśliwe dojechanie samochodem, tramwajem, rowerem czy hulajnogą do miejsca przeznaczenia, jest jedną z niepowtarzalnych okazji, żeby w zgodzie z sumieniem i odwiecznym prawem natury zaciągnąć się papierosowym dymem. Jeżeli już teraz nie możecie spokojnie usiedzieć na krześle, be my guest, niech każdy zainteresowany oddali się na bezpieczną odległość i w spokoju zaciągnie się swoim ulubionym papierosem.


Wszyscy po? Przepraszam na siedząco wszystkich niećmiących za to, że musieliście tyle czekać. Wyciągnąłem z tej wprawiającej w smutek najbardziej zaprawionego człowieka ulicy paczki papierosa, niespiesznie obróciłem go między palcami i jak wszechmocna zgniatarka samochodów i kamperów z czwartego sezonu Breaking Bad zgniotłem kulkę, przyjmując poród wtulającego się w uszy, jak para nowych słuchawek dousznych, dźwięku CLICK! Jestem przekonany, że w tym momencie kilka zamyślonych głów odwróciło się w moją stronę z niepokojąco szeroko otwartymi ustami.


Niespiesznie wsunąłem filtr papierosa do ust i wyciągnąłem tanią, dość tandetną, niebieską zapalniczkę. Zbliżałem płomień do końcówki papierosa, gdy w kadr wszedł dwuosobowy patrol służb porządkowych maszerujących w moją stronę. Cholera! W rzeczywistości frustrację wynikająca z przerwania świętego obrządku wyraziłem w dosadniejszy sposób. Może i można palić przed lotniskiem, ale to tylko moje przypuszczenie, którego nie zamierzałem konfrontować z obowiązującym prawem. Policjanci się zmyli, a ja wciąż nie nakarmiłem mojego głodu. Każdy kto miał dłuższy romans z papierosem, wie jak denerwujące mogą być, upływające z dala od nikotyny, minuty, szczególnie gdy Rubikon został już przekroczony decyzja o zapaleniu zapadła.


Szybki przegląd środowiska i żyjących w nim osobników pozwolił zorientować się w sytuacji. Palenie pod lotniskiem : widocznie dozwolone. Grupa nastolatków w podartym odzieniu zebrała się dookoła popielniczki jak jaskiniowcy wokół ubitego mamuta. Jarali fajki. Przystanek autobusowy :  identyczna sytuacja. Zamiast jaskiniowców, stały dwie antylopy, puma i cierpiący na otyłość rudy niedźwiedź. Wszyscy palili. Znaków informujących o zakazie palenia nie zauważyłem. Być może zostały wzorem polskiej myśli sprytnie ukryte albo zerwane. Robiło się późno. Autobus odjeżdżający do Leicester – mojego miejsca przeznaczenia, powinien przyjechać za 10 minut. W myślach oszacowałem, że zdążę wypalić papierosa, jednocześnie się nim delektując. Zapalniczka? Jest. Papieros? Gotowy. Nie czekając na fanfary, zapaliłem papierosa i usłyszałem za plecami:


- Oooo. Ten jedzie do Leicester.  


Poczekałem, aż wszyscy wsiądą do autobusu, niespiesznie zaciągnąłem się papierosem i pojechałem następnym. 

2 komentarze:

  1. No tak, z autobusami to już tak jest, że zawsze przyjeżdżają kilka sekund po tym jak odpalisz...choćbyś wcześniej czekał na niego 20 minut :/

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, czasem lepiej nie patrzyć na zegarek :)

    OdpowiedzUsuń